Istnieje bardzo cienka granica w pracy ze swoimi marzeniami. Granica między spełnieniem się marzenia, a wmówieniem sobie, że to co jest jest tym spełnieniem. Narzędzia, z których korzystam to mapa marzeń i twórcza wizualizacja. Są to skuteczne techniki, czego dowodzą wieści, które dostaję przez ostatnie 5 lat od osób, z którymi pracowałam. Co bardzo mnie cieszy.
Jest tu jednak mały haczyk. Bo dostaję też wieści od osób, które mówią o tym, że cel się nie zrealizował. Gdy rozmawiamy, okazuje się, że w imię upragnionej wizji, osoba traci kontakt z tu i teraz, mówiąc prościej próbuje upchać rzeczywistość w swoją wizję, spychając emocje i sygnały z ciała na bok.
SCENARIUSZE
Pracując z celem, ważne jest by skontaktować się ze stanem emocjonalnym, jaki da zrealizowanie założonego sobie celu. Umieć zauważyć z jakiego deficytu to pochodzi. Bardzo często żyjemy w odcięciu od siebie samych, wtedy pojawia się pomysł, że jak będę w innym miejscu niż jestem np. miał inna pracę, albo „idealną relację” to będę czuć się lepiej. W takiej sytuacji najczęstsze są scenariusze:
- Wciąż nie udaje, bo kolejna praca jest równie nudna lub z okropnym przełożonym,a kolejny partner okazuje się porażką.
- Myślę, że robię coś źle i we mnie jest problem
- Łatwo osiągam cel, ale tak ciągle szukam, bo okazuje się, że jeszcze coś jest nie tak
ZWÓJ CZY ROZWÓJ
Wiele osób nazywa to chęcią rozwoju. Niestety zbyt często mylimy rozwój ze zwojem. Wpadamy w pułapkę potrzeby zmian, ulepszania, naprawiana siebie. A to jest tzw. „jeszcze długa droga przede mną” – znacie ten tekst?!
Ulepszamy się, naprawiamy, a i tak wciąż pojawiają się kolejne procesy i skrypty. „Tyle już pracuje nad sobą, a ciągle nie jestem szczęśliwy”. Wpadamy w matnie ANALIZY. Co to? Po co? Dlaczego? Skąd to? Co jeszcze muszę zrobić, żeby to zmienić?, przecież to moje lustro….
Dlaczego tak jest, że Ci „prości” ludzie nie mają tyle dylematów, co my „rozwojowi”?
Bardzo chętnie przyklejamy im etykietkę, tych „nieświadomych” i gorszych. Chowamy się za swoim poczuciem „bycia w drodze do…”. Ciągłego stawania się lepszym. Zamknięci w ANALIZIE i rozkmince, przestajemy słuchać ciała, czyli tzw. siebie 🙂 Bo Ci właśnie prości ludzie nie myślą, tylko czują co jest i biorą to takie jakie jest. Działają. A my rozwojowi, zatrzymujemy się na etapie zauważenia, co się dzieje – i oceniania tego (siebie). I nie ma już działania w zgodzie z ciałem (tym, co jest). Jest za to przyglądanie się i zwój. Odcięcie od rzeczywistości, od tego co się dzieje, bo cała energia ładowana jest w proces mentalny i wyobrażenia.
A po jakimś czasie, powracają bóle głowy, napięcie, problemy ze snem, drażliwość, wybuchy emocji, zajadanie, nałogi itp.
NAŁOGI ITP.
Jednym z głównych objawów poczucia niespełnienia są nałogi, czyli pogłębianie odcinania się od tego, co jest aktualnie w przeżyciu. Nie jest łatwo radzić sobie z nimi. Te pętle nawyku są dość silne, co nie oznacza, że wieczne. Przywrócenie kontaktu z ciałem, pomaga uwolnić się z potrzeby ciągłego znieczulania. A potrzebujemy wyciszać, bo to, co narasta jakiś czas: rok, trzy, piętnaście lat może okazać się sporym ciężarem, zapianym w ciele w postaci napięcia mięśni i powięzi.
Praca w obrębie redukcji stresu i oswajania swojego stanu wzorcowego ciała, czyli poczucia rozluźnionego ciała jako bezpieczne. W ogóle poczucia się bezpiecznie w swoim ciele, ze sobą.
NIC CO LUDZKIE NIE JEST MI OBCE
Gdy pojawia się emocja, a my przekierowujemy uwagę do analizy. Zaczynamy dzielić się na części, rozczłonkowywać się. Tracić przepływ i kontakt. Działa to tak, że w sferze emocjonalnej, powiedzmy sobie Krzyśka czuje on np. odrazę (jedną z bazowych emocji, które mają za zadanie go chronić), ale ponieważ jako dziecku nikt nie nazwał kiedy Krzyś czuł odrazę, to nie wie, e to sygnał z ciała mówiący „uciekaj”. Więc Krzyś ratuje się „rozwojem” . Z analizy jego wynika, że czuje strach. A tu już ogromne pole do popisu. Krzyś więc szuka dlaczego się boi, co mu to pokazuje, co musi zmienić w sobie, żeby przestać się bać. A ciało uparcie go broni, przed byciem w zagrażającej mu sytuacji. On szuka rozwiązania w głowie, a ciało produkuje coraz większe napięcie. Więc przychodzi dzień, w którym Krzysiek musi się napić, piwko albo lampkę wina, po jakimś czasie orientuje się, że je więcej słodyczy (jakoś tak ma ochotę na słodkie), a po roku czasu okazuje się, że nie jest w stanie funkcjonować bez butelki wina dziennie, zupełnie niewinnie-, lub codziennego piwka ze znajomymi.
Ale wciąż jeździ na kolejne warsztaty i szuka co jeszcze może zmienić, żeby przestać się bać, już nie tylko bycia w tej sytuacji,ale przekłada się to też na inne relacje…
Jeśli historia jest wam bliska, to znaczy, że jesteście ludźmi. To normalne, że mamy słabości…albo taką karmę, jakby powiedział to mój balijski przyjaciel Pablo.
PRACA ZE SOBĄ I MARZENIAMI…
… jest ważna, ale najważniejsze jest, by nie pomylić jej z czymś co, tą pracą nie jest. Na warsztaty wysokich wibracji zapraszam wszystkich tych, którzy są gotowi stanąć twarzą w twarz z własnym tu i teraz.
Przygodę z Wysokimi Wibracjami polecam od Twórczej wizualizacji, jako bazy przekierowywania swojej uważności z wyobrażeń i iluzji do tego, co jest . Bo dopiero z tego punktu możliwa jest kreacja. Zapraszam !
BO O WAŻNE WIEDZIEĆ CZEGO SIĘ CHCE,
ALE JESCZE WAŻNIEJSZE TO WIEDZIEĆ GDZIE SIĘ JEST