Historia prawdziwa, ze zgodą na udostępnienie.
Leże w łóżku, jest leniwy poranek i pierwsze co robię, to złapanie telefonu i sprawdzenie ilości lajków na fb i instagramie. Nic się za bardzo nie dzieje, ale też nie wrzucałam nic jakiegoś super speszal. Wstaje idę do lustra i widzę ten mój brzuchol- wielki i wystący. Wciągam brzuch, żeby poprawić sobie humor, ale już nie wygląda na bezdechu tak ładnie jak 5 lat temu.
Śniadanie – co by tu zjeść? Mam słoik nutelli w szafce- pewnie mu było smutno tak samemu od wczoraj. Nie, nie – musze się opamiętać. Chce iść biegać i zjeść coś zdrowego. Kurde ale nie zrobiłam zakupów i nie mam nic w lodówce, a tu niehandlowa niedziela.
Wracam do lustra w przedpokoju. No wisi dalej ten flak. Jezuuu jak ja się nie lubię z nim. Taka rozlazła kluska. Dla pewności popatrzę z boku, albo z góry- o jak sobie zrobie fote z góry to będzie ok. Taką siebie mogę lubić.
Robię fote z góry, wrzucam do mediów społecznościowych i idę po łyżeczkę, zabieram słoik i wracam do łóżka.
Po dojedzeniu słoika do końca oczywiście jestem pełna nienawiści do siebie, ale to za pare minut, jeszcze działa efekt błogości…hmmm…no i lajki- całkiem spoko jak na niedzielny poranek.
Dobrze, że umówiłam się na miasto z Justyną i Moniką, to zjem coś normalnego.
W drodze na lunch oczywiście wybieram ścieżki z największa ilością witryn sklepowych, żeby móc sprawdzić czy napewno wyglądam ok. Oczywiście zajebiście na zewnątrz, co z tego, że za każdym razem gdy się widzę czuję obrzydzenie. NIkt się nie zorientuje, będę się szeroko uśmiechała i dużo mówiła, albo mało…no zobaczymy.
Boże, dlaczego moje koleżanki są takie chude i jakim cudem one mają takie płaskie brzuchy- ej, to niesprawiedliwe! I pewnie jeszcze wezmą deser- no oczywiście. WIadomo,że ja odmówię, mam na tyle silnej woli. W końcu mam jeszcze w domu masło orzechowe. Ostatnio odkryłam, że z miodem smakuje spoko.
Wracam do domu, no super było, zeszło nam do wieczora, zrobiłyśmy kilka spoko fot, a wiadomo, że jak się tagujemy razem to jeszcze więcej lajków. I o to właśnie chodzi! BYć lubianym i podziwianym, zawsze miałam tego deficyt.
Jak jestem z moimi przyjaciółkami to nawet czasami zapominam o tym, jaka jestem beznadziejna. No chyba, że znów się trafi jakaś witryna sklepowa, albo lustro i już wszystko wraca.
Czuję się tak beznadziejnie, że tylko masło orzechowe jest w stanie mi pomóc. Dobranoc
To opis jednego z wielu podobnych do siebie dni Kasi. Kasia zgłosiła się do mnie na pracę z ciałem, bo zauważyła, że zaczęła tyć. Wpadła w pętlę braku akceptacji siebie, którą zajadała. Najpierw tyła 2 kilo rocznie, a potem 2 kilo kwartalnie, gdy przyszła do gabinetu tyła 1 kg miesięcznie.
Obecnie Kasia jest w trakcie zmian nawyków działnia, budowania nowyh połączeń neuronalnych i uświadamiania sobie źródła swoich zachowań i sposobu myślenia.
Pół roku później:
Wstaję rano i przeciągam całe swoje boskie ciało, uwielbiam to uczucie rozciągania się mięśni po całej nocy. Wypijam szklankę wody – to taki mój wewnętrzny prysznic. Idę do łazienki, patrze w lustro łazienkowe i widzę moją uroczą zaspaną twarz. Patrze w oczy tej kobiety i czuję jej kobiecość. Nie wierze jeszcze, bo mój umysł wolałby nawtykać mi mnóstwo obelg, ale ja wiem, że to tylko myśli, więc widzę je i oddycham, myśli przestają być takie natrętne, po prostu są.
Śniadanko, owsianka kuchni pięciu przemian – obowiązkowo z łyżką nutelli 🙂 Miałam pobiegać, ale nie chce mi się dzisiaj, chyba się jeszcze porozciągam, mam ostatnio na to fazkę. Jak się cieszę, że już nie mam dylematu w co się ubrać- odkąd przerzuciłam się na kiecki jest łatwiej. dzień dobry brzuszku łakomczuszku, wciągam brzuch kontrolnie, no spoko. Ale to wciąganie jest męczące! Idę na lunch z dziewczynami – ciekawe co u nich. Na deserek wzięłyśmy jeden kawałek turbo szarlotki – na trzy! takie nasze postanowienie wspierania się w łakomstwie.
Na kolacje zjadam zupkę krem- bo tak się przyzwyczaiłam, robi mi dobrze na brzuszek. Choć miałam pokuse żeby nic nie zjeść, bo jakoś nie byłam turbo głodna, ale pamiętam, że skończyłoby się krakersami o północy! Ha! już nie ze mną takie numery.
O kurcze, zapomniałam wrzucić fote na fb- no szkoda, bo dobre światło dziś było do selfie. Mam wrażenie, ze coraz więcej czuję. Padam na łóżko i kładę dłonie na mój brzuch. Jeju jak już bym chciała Cię akceptować w pełni… oddycham, pozwalam myślom płynąć i odczuwam ciepło, pulsację i miękkość… przyjemne? nie wiem jeszcze – nowe!
Obserwuję myśl, że powinien być twardy i sprężysty… no cześć myśl…może i powinien, ale teraz jest taki jaki jest. Dam mu trochę uwagi i czułości. Dobranoc.
Pozwalam sobie umieścić taki wpis, bo widzę, że do gabinetu zgłasza się coraz więcej kobiet oddzielonych od swojego ciała, borykających się z brakiem akceptacji dla swojego wyglądu, z poczuciem wewnętrznego wstrętu i niechęci do siebie, co powoduje, że punkt uważności przestaje być wewnątrz(w ciele i myślach), a zaczyna być na zewnątrz, co powoduje, że brak spójności frustruje jeszcze bardziej. Na przykładzie Kasi chce wam powiedzieć, że jest z tego wyjście. Trening nieutożsamiania się z własnymi myślami i oswajania bycia w kontakcie z ciałem, prowadzi do spójności.
Nie uwierz w to, że się nie da inaczej! Jesteś darem i twój brzuszek też.
To są notatki z 2020r, które znalazłam w czasie porządków na kompie. Wzruszyłam się.
Na razie nie prowadzę sesji indywidualnych, ale prowadzę warsztaty i jeździmy na Wyprawy by być w takich właśnie przestrzeniach.
INFO:
10-14 stycznia – III zjazd Praktyków Pracy z Ciałem – lista zamknięta
15-16 stycznia – Kobieta w Ciele – Gdynia
11-23 marca – Wyprawa do Ekwadoru – Głębia Życia
Zapisy i zgłoszenia na maila ada@wysokiewibracje.pl
pozdrawiam
Ada Stolarczyk