Wielu z nas, nawet jeśli już wyląduje na L4, nie wykorzystuje tego czasu dla siebie. Dalej pracujemy z domu, karmimy umysł i robimy wszystko (najczęściej nieświadomie) by nie usłyszeć języka ciała. Tabletki przeciwbólowe nie są wyjściem. Pomagają jedynie utrzymywać nas w stanie iluzji. Tłumiąc sygnały płynące z ciała- z Twojej świątyni.
Czasami bywają momenty, w których spada poziom zadowolenia z życia, z siebie. Często dochodzi do momentu, w którym rzeczy, które zazwyczaj nas cieszyły, przestają wywoływać jakiekolwiek pobudzenie. Cappuccino już nie wprowadza w zachwyt, ulubione ciasto nie smakuje, a wyżalenie się przyjacielowi nie daje uczucia lekkości. Sam ze sobą czujesz się kanciasty i jakoś tak trudno jest znaleźć sobie miejsce, cokolwiek byś nie zrobił pozostawia Cię z poczuciem, że to jeszcze „nie to”. Więc szukasz dalej, próbujesz zaspokoić to poczucie jakimkolwiek czynnikiem z zewnątrz. Najpierw sięgasz po narzędzia i techniki, które zazwyczaj skutkowały, potem zaczynasz próbować nowych rzeczy. Jednak pamiętaj, że póki szukasz na zewnątrz, póty skazany jesteś na wieczną tułaczkę
A co to znaczy- szukać wewnątrz?
Przede wszystkim należy zacząć od tego, by się zatrzymać. Zauważ, że stan zwątpienia i rezygnacji, zagubienia zawsze przekłada się na mobilność Twojego ciała. Tracisz żywotność i chęć do aktywności. Zwiększa się senność, spłyca oddech, a ruchliwość zmniejsza prawie do minimum.
Ciało spowalnia, chcąc by również Twój umysł na chwilę zwolnił obroty. Byś wykorzystał własne osłabienie do obserwacji, do zobaczenia tego, co jest. Choć początkowo bywa to trudne, warto zaeksperymentować i spróbować innego spojrzenia na to, co się dzieje.
Nie chodzi o to, by na siłę próbować zmienić obecną sytuację, krytykować się i gnębić za to, że czuję się źle i z całych sił próbować mobilizować do działania-zauważ, że wszelkie takie próby wymagają od ciebie ogromu wysiłku i szybko powodują zmęczenie.
W takich chwilach warto poddać się całkowicie takiemu stanowi, wejść w swoją słabość, bezsilność, poczucie niemocy i niewiary w siebie samego , w to się robi. Spotkać się ze swoją prawdą na tu i teraz, zobaczyć aspekty siebie, które z jakiś względów wypierasz, pozbawiając sobie odczuwania siebie jako całości.
L4
Wszelkie choroby i kontuzje są właśnie po to, by zatrzymać Cię na chwilę, wyrwać z pędu i automatyzacji, działania jak robot. Zauważ czy nie jest tak, że dopiero gdy jakaś część ciała zaczyna Cię boleć- zwracasz na nią uwagę, zauważasz, że jest.
Wielu z nas, nawet jeśli już wyląduje na L4, nie wykorzystuje tego czasu dla siebie. Dalej pracujemy z domu, karmimy umysł i robimy wszystko (najczęściej nieświadomie) by nie usłyszeć języka ciała. Tabletki przeciwbólowe nie są wyjściem. Pomagają jedynie utrzymywać nas w stanie iluzji. Tłumiąc sygnały płynące z ciała- z Twojej świątyni.
Stan totalności
Dopiero wtedy gdy pozwolisz sobie na to, by pobyć z tym, co wypierasz, gdy zaprosisz wszystkie swoje cienie – dasz im świadomość ( światło) zadziwisz się jak szybko znikną, dając miejsce nowym pomysłom, energii i życiu.
Choć początkowo nie jest to przyjemne ( bycie np. w smutku, zagubieniu) pozwala na integrację, na doświadczenie totalności jaką jesteś. Jing i Jang, białe i czarne, energia męska i żeńska, smutek i radość, przyjemność i ból – te stany nie są w stanie istnieć bez siebie nawzajem.
Daj sobie czas. Gdy jest Ci źle siądź w medytacji, zatańcz, namaluj coś, idź do lasu, spotkaj się z własnym punktem ciszy. Tam znajdziesz odpowiedź na to „kim jestem” i „ po co żyję na tym świecie”.
Mając świadomość, że każdego dnia ta odpowiedź może być inna. Tak jak Ty, Twój nastrój, Twoje ciało i Twoje pragnienia.
Także jeśli targają Tobą emocje, z którymi nie możesz sobie poradzić, zamiast z nimi walczyć, próbować je zmieniać i wypierać – zaproś je. By móc się im przyjrzeć i pozwolić być. Przez moment – bowiem życie to ruch.
Wszechświat nie lubi pustki, w związku z czym powoduje ciągły przepływ. Jeśli tylko przestaniemy się czegoś kurczowo trzymać, puścimy to w obieg, to zrobimy miejsce na nowe emocje i nowe doznania.
Gdy już dotkniesz swojej prawdy, którą nieświadomie wypierałeś, gdy naprawdę poczujesz całym ciałem swój stan ( to może być zmęczenie, smutek, złość ect. ), dopiero wtedy możesz zacząć kreować. Gdy jesteś w stanie to przyjąć, mówiąc „ Na ten moment jestem cholernie smutny- i ok. taki jestem”.” Kim jestem? Jestem człowiekiem smutnym – w TYM MOMENCIE– taki jestem”! Dopiero wtedy możesz zacząć zadawać sobie pytanie „czego chcę”. Bowiem wtedy pytanie pochodzi z ciebie jako pełni, a nie z braku.
Odpowiedź jaka przyjdzie, pomoże Ci wzrosnąć, działać kreatywnie, a nie jedynie wypełnić twój brak, niezaspokojoną lub wypartą potrzebę.
Od momentu, w którym rzeczywiście tego doświadczyłam, każdorazowy przypływ zwątpienia i beznadziejności, traktuję jako moment na przyjrzenie się sobie, zadania kluczowych dla mnie pytań i możliwość wzrostu.
I dziękuję Światu, że mam taką możliwość. Że mam pracę, która mi na to pozwala- że gdy nie czuję się na siłach- nie pracuję; przyjaciół, którzy dają mi przestrzeń i mają w sobie zrozumienie dla mojego „nie chce i nie mam ochoty na spotkanie”; mężczyźnie, który nie musi rozumieć tego, co się dzieje- po prostu mi towarzyszy i ciału, które zawsze prowadzi mnie we właściwym kierunku.
Już w lutym 23-24 2013 roku zapraszam na warsztaty “ze złością Ci do twarzy” w czasie, których będziemy poznawać swoją totalność. W wyrażaniu tego, co jest!