Podenerwowanie, rozdrażnienie i zmęczenie dopada nas w czasie przesilenia. Okres listopada i grudnia to czas regeneracji dla organizmu, to czas gromadzenia zapasów i odpoczynku.
W cyklu natury okres jesieni to czas zatrzymania. Drzewa zrzucają liście i zatrzymują produkcję soków, zwierzęta gromadzą zapasy i szykują się do zimowego snu. To normalne, że i nasze organizmy zwalniają tempo, potrzebujemy więcej odpoczynku, snu i pokarmu.
Niestety w dobie dzisiejszej cywilizacji, zapominamy o naszych pierwotnych potrzebach. Przez cały rok wymagamy od siebie 150% aktywności, żywotności i pełnej mobilizacji do działania. Dziwimy się, że czujemy zmęczenie, znudzenie i doszukujemy się przyczyn gdzie się da. I świetnie, warto mieć uważność na to, co wpływa na obniżenie witalności. Ale warto też pamiętać, że jesteśmy nierozerwalnie połączeni z Matką naturą. Czy tego chcemy, czy nie, czy mamy tego świadomość czy nie, to całe nasze życie podporządkowane jest cyklom.
Wiosną ciało się budzi, detoksykuje po zimie, oczyszcza i szykuje do wzrostu sił, latem karmi się słońcem, napełnia energią jang- to czas działania, jesienią już zwalniamy, przygotowujemy się do odpoczynku, by zimą oddać się regeneracji.
A my przez cały rok chcemy mieć wiosnę. I “oszukujemy” samych siebie, że tak się da. A ciało i tak pokazuje, że jednak nie do końca. I gdy już naprawdę czuje się nie słuchane, to jedynym ratunkiem jest po prostu rozłożyć Cię chorobą- piękny, mądry człowieku! Byś się zatrzymał, byś dał sobie chwilę wytchnienia.
Szacunek
A gdybyś tak zaeksperymentował bycie dobrym dla siebie? Zmienił na chwilkę priorytety – z tego, co musisz zrobić, na to, o co chcesz? Gdybyś przestał się doszukiwać w swoich procesach przyczyn złego samopoczucia, a po prostu odpoczął?
Najgorzej, jak zabrnąłeś już tak daleko, że nie umiesz odpocząć. Bo poziom napięcia w twoim ciele jest tak duży, że samodzielna próba relaksu, posiedzenia z książką, spaceru – kończy się nieustanną bieganiną myśli i rozdrażnieniem, lub sięganiem po znieczulacze ( jedzenie, alkohol lub inne używki). Co wtedy?
Watro wyjechać gdzieś na weekend lub 4 dni – zupełnie się oderwać, wejść w inny rytm, zmienić środowisko, przerwać rutynę. Spotkać się ze starymi znajomymi, odwiedzić rodzinę. Wyrwać się ze swojej własnej pętli nawyku.Bycia więźniem zmarnowanego czasu lub dead line-ów
Dlaczego to jest takie ważne?
Bo zmiana budzi Twoją uważność. Bo każda zmiana jest tylko na lepsze. Bo zaczynasz dostrzegać świeżym okiem to, co jest, a nie to, co zapamiętałeś i przyjąłeś jako standard.
Bo gdy jesteś wypoczęty masz większy kontakt z tym, co Twoje. Wychodząc z ciągłego trybu działania i robienia tego, co musisz, robisz miejsce na to, czego potrzebujesz, do czego jesteś stworzony. Na czynności, które dają ci możliwość do bycia w TU i TERAZ. A to bardzo ważne. Bo bycie tu i teraz buduje pomost z tym, co Twoje. Z działaniami, które nadają sens Twojemu życiu, które dają ci szansę na wyjście z wiecznej gonitwy za sukcesem, za spełnieniem. A które po prostu sprawiają, że sam stajesz się tym spełnieniem. Nie musisz go już szukać na zewnątrz, bo sam tworzysz balans- stajesz się tym stanem. A wtedy wszystko staje się lżejsze. Rytmy i cykle dnia, miesiąca i roku, stają się naturalną częścią Twojej egzystencji. I czujesz, że żyjesz pełną piersią. Że jesteś dokładnie tu gdzie masz być. Bez poczucia zmarnowanego czasu- bo on istnieje po to, byś realizował swoje marzenia.
Robimy miejsce kochani
Robimy miejsce
na to, co ważne
na to, po co tu jesteśmy
pozdrawiam ciepło